Sezon jesienno-zimowy skłania nas do refleksji nad naszym życiem. Przemijanie jest w nie wpisane i z prawdą o śmierci zmierzymy się niezależnie od tego, czy będziemy te kwestie wypierali z naszej świadomości, czy nie.
Sezon jesienno-zimowy skłania nas do refleksji nad naszym życiem. Przemijanie jest w nie wpisane i z prawdą o śmierci zmierzymy się niezależnie od tego, czy będziemy te kwestie wypierali z naszej świadomości, czy nie. Zawsze, gdy uczestniczymy w pogrzebie, trumna lub urna wskazują nam jasno, że śmierć jest nieunikniona. I co dalej? W Credo wyznajemy: „(...) i oczekuję wskrzeszenia umarłych, i życia wiecznego w przyszłym świecie”. Temat życia wiecznego jest jednym z najważniejszych i zarazem najbardziej tajemniczych zagadnień wiary chrześcijańskiej. Przez wypowiadanie tych słów w Credo wskazujemy jasno, że nosimy w swoim sercu pragnienie, aby nasze istnienie nie kończyło się razem ze śmiercią. Ewangelia przynosi odpowiedź na to pragnienie: Bóg stworzył nas nie po to, byśmy przestali istnieć, ale po to, abyśmy żyli z Nim na wieki. Jezus nauczał, że życie wieczne nie jest tylko przyszłą nagrodą po śmierci. To nie „życie po życiu”, lecz rzeczywistość, która zaczyna się już teraz, gdy człowiek otwiera swoje serce na Boga. W Ewangelii według św. Jana Chrystus mówi: „A to jest życie wieczne: aby poznali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa” (J 17, 3). Oznacza to, że życie wieczne to nic innego jak żywa więź z Bogiem. Kościół uczy, że pełnia życia wiecznego urzeczywistni się po śmierci, gdy człowiek spotka Boga „twarzą w twarz”. Wtedy nie będzie już ani łez, ani cierpienia, ani śmierci, lecz będzie wieczna radość i pokój. Aby jednak tę pełnię osiągnąć, człowiek musi pozwolić Bogu przemieniać swoje serce już tu, na ziemi. Każdy gest miłosierdzia, każda postawa przebaczenia czy miłości są niczym przedsionek nieba. Życie wieczne jest więc nie tylko nieśmiertelnością duszy, ale także uczestnictwem w samym Bożym życiu. To dar łaski, a nie nagroda za doskonałość. Człowiek nie może sobie na nie „zasłużyć”, ale może je przyjąć – przez wiarę, sakramenty i życie zgodne z Ewangelią. Pragnienie wieczności prowadzi człowieka wierzącego do konkretnych postaw. Żyjemy w czasach, kiedy ludzie chcieliby wszystko mieć, „na już”. Jednocześnie zauważamy ogromne niepokoje w różnych częściach świata. Wojny i konflikty zbrojne wzbudzają w nas niepokój, ale też niejednokrotnie zmuszają do popatrzenia na swoje życie w kontekście odejścia do wieczności. Stąd też człowiek uświadamia sobie, że jego obecność na ziemi ma większy cel niż tylko wieść swoje życie. Wiara w życie wieczne wzbudza także w człowieku nadzieję, że śmierć nie jest końcem, ale jest początkiem nowego, lepszego życia, które otwiera możliwość przebywania z wieczną Miłością, którą jest Bóg. Warto więc żyć tak, by każda chwila przybliżała nas do spotkania z Tym, który jest Życiem, i by po naszej śmierci życie wieczne było wieczną radością, a nie wiecznym umieraniem.
Według relacji biblijnej, Hiob jest sprawiedliwym, a jednocześnie zamożnym człowiekiem, który niestety, został dotknięty wielkimi nieszczęściami – stracił bogactwo, poumierały jego dzieci i zginęli jego słudzy, a on sam został dotknięty trądem.
Według relacji biblijnej, Hiob jest sprawiedliwym, a jednocześnie zamożnym człowiekiem, który niestety, został dotknięty wielkimi nieszczęściami – stracił bogactwo, poumierały jego dzieci i zginęli jego słudzy, a on sam został dotknięty trądem. Tekst wskazuje na dwojakie przyczyny trudnej sytuacji Hioba. Otóż te nieszczęścia są próbą wierności Hioba wobec Boga, którą wymusił szatan, tymczasem jego żona i przyjaciele oskarżają go o popełnienie jakiejś nieprawości, skoro spotkała go taka kara. Poddany jest ogromnej presji, choć przecież jest niewinny. Dlatego wyczekuje śmierci jako wybawienia z cierpienia. Nie chce przyznać się do winy, ale też widzi w Bogu nie mściciela, lecz miłosiernego Obrońcę, który ratuje z opresji. Stąd jego słowa wypowiedziane w uroczystej formie, które są dowodem jego niezachwianej nadziei: „Lecz ja wiem: Wybawca mój żyje, na ziemi wystąpi jako ostatni. Potem me szczątki skórą odzieje i oczyma ciała będę widział Boga. To właśnie ja Go zobaczę” (Hi 19, 25-27a). Hiob chce, by te słowa nie tylko zostały zapisane w księdze, ale też by wykuto je w skale żelaznym rylcem i ołowiem – na zawsze. Te uroczyste słowa są swoistym wyznaniem wiary w Tego, który ma przyjść z pomocą. W tym wyznaniu Bóg został nazwany goelem. W tradycji żydowskiej goel to najbliższy krewny, który miał prawo i obowiązek wykupu lub uwolnienia bliskich, a nawet powinien pomścić przelaną krew (mściciel krwi). W znaczeniu religijnym natomiast goel oznacza Jahwe, który jest w stanie okazać pomoc człowiekowi lub całemu narodowi. Uczynił to wobec Izraela, gdy wyprowadzał go z Egiptu, a także wobec proroków, gdy ratował ich z opresji (np. karmił Eliasza na pustyni). Dla Hioba zatem Bóg jako goel jest jedyną nadzieją, bo nie znalazł jej u nikogo z ludzi. On widzi w Bogu Wybawiciela z trudnej sytuacji. Hiob ma pewność, że jego sytuacja radykalnie zmieni się na lepsze. Ma nadzieję, że wróci do zdrowia i zobaczy Boga, a On uniewinni go z fałszywych zarzutów.
O tym, jak w kontekście cyberzagrożenia chronić nie tylko dane, ale i zdrowie psychiczne, o pułapce autodestrukcji nastolatka, czyli o uzależnieniach behawioralnych i substancjonalnych czy logoterapii w pracy pedagogicznej mowa jest podczas 35. Ogólnopolskiego Forum Szkół Katolickich na Jasnej Górze. Dwudniowe spotkanie nauczycieli i pedagogów poprzedziła konferencja dyrektorów. Temat Forum to „Szkoła katolicka - droga do sensu”.
Zdaniem ks. Zenona Latawca, przewodniczącego Rady Szkół Katolickich, w dzisiejszym dynamicznym i często chaotycznym świecie, uczenie młodych odkrywania sensu życia jest zadaniem niezwykle istotnym. - To trzeba jasno powiedzieć, że my jako środowisko w Kościele Katolickim nie jesteśmy zobowiązani do tego, żeby prowadzić szkoły, ale robimy to, prowadzimy je po to, żeby być blisko młodzieży, żeby im przekazać wartości, ukazywać sens życia, to jest misja - wyjaśnił przewodniczący RSK.
Rząd Hiszpanii Pedro Sáncheza zamierza usunąć figury świętych znajdujące się wokół krzyża w Dolinie Poległych (Valle de los Caidos), miejscu złożenia ciał ponad 30 tys. ofiar wojny domowej w tym kraju z lat 1936-1939. Centrolewicowy gabinet zatwierdził nowy plan zagospodarowania tej zainaugurowanej w 1959 roku pod Madrytem budowli, nad którą wznosi się ponad 154-metrowy krzyż. Usytuowane wokół jego podstawy postacie czterech ewangelistów oraz Maryi trzymającej umęczone ciało Jezusa, jak wynika z makiety architektonicznej, mają zostać usunięte. Zniknąć mają także monumenty przedstawiające cztery cnoty: siłę, roztropność, sprawiedliwość i umiarkowanie.
Zgodnie z zapowiedziami rządu Pedro Sáncheza, modernizacja w ramach zatwierdzonego we wtorek projektu pt. „Krzyż i podstawa”, obejmująca m.in. prace przy usunięciu symboli religijnych, ma służyć „większemu pluralizmowi” w miejscu pochówku ofiar wojny domowej, zarówno frankistów dowodzonych przez generała Francisco Franco, jak i ich przeciwników.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.