Jak nie zagubić się w cyfrowym świecie pełnym iluzji? Podpowiedź znajdziemy w filmie Carlo Acutis. Plan na życie, który od 6 czerwca będzie można obejrzeć w kinach.
Dzisiejszy świat pędzi z prędkością, z którą nasze palce wędrują po ekranie smartfona – szybciej, niż jesteśmy w stanie pomyśleć. Łatwo więc zaplątać się w sieć social mediów, w których publikowane treści, delikatnie rzecz ujmując, nie do końca są warte promowania. Zanim jednak przejdziemy do krytyki świata cyfrowego, powinniśmy sobie uświadomić, że internet jest narzędziem – podobnie jak młotek, nóż do krojenia chleba czy samochód – i to od ludzi korzystających z tego narzędzia zależy, czy zostanie ono użyte dla dobra, czy do mniej chlubnych celów. Dlatego tak ważne jest, by nauczyć się korzystać z dobrodziejstw internetu w sposób mądry, odpowiedzialny i etyczny. Przykład Carla Acutisa pokazuje, jak w świecie wirtualnym pozostać sobą, być twórczym i rozwijać swoje talenty. Ten młody człowiek dostrzegł potencjał internetu i za jego pośrednictwem opowiadał o dobroci Boga. Carlo miał precyzyjnie określony pomysł na siebie, który możemy jeszcze lepiej poznać w filmie dokumentalnym Carlo Acutis. Plan na życie.
Święty w sieci
Wyobraźmy sobie sytuację, w której przeprowadzamy uliczną sondę i zadajemy tylko jedno pytanie: jak wyobrażasz sobie świętego? Pewnie większość odpowiedzi kierowałaby naszą wyobraźnię w stronę średniowiecznych świętych, tak odległych od realiów naszego życia. A przecież święci są obok nas; przykładem tego jest właśnie Carlo Acutis. Był on obeznany z internetem i grał w gry na PlayStation – był typowym nastolatkiem z osiedla, a jednak było w nim coś wyjątkowego. Miał zaledwie 15 lat, gdy zmarł na białaczkę. Czternaście lat później Kościół ogłosił go błogosławionym, czym pokazał, że osoby zanurzone w świecie wirtualnym również mogą osiągnąć chwałę ołtarza. Wraz z twórcami filmu podążamy drogą, którą szedł Carlo, by odnaleźć balans między technologią a duchowością. „To film, na który każdy rodzic powinien przyprowadzić swoje dorastające dzieci. Opowiada nie tylko o świętym Carlu Acutisie, ale też o współczesnej młodzieży i ludziach zagubionych w cyfrowym świecie smartfonowych iluzji” – zauważa ks. Sławomir Kostrzewa, ceniony duszpasterz i rekolekcjonista.
Świadomość, wolność i wartości
Narracyjną kanwą do przybliżenia postaci Carla Acutisa stała się pielgrzymka uczniów szkoły średniej z Dakoty Północnej do Rzymu. Co najważniejsze, młodzi ludzie zostawiają swoje telefony na czas podróży i to staje się dla nich krokiem do odkrycia świata, którego obraz przysłaniała wirtualna rzeczywistość. Filmowcy zestawiają w ten sposób doświadczenia współczesnych młodych ludzi z życiem Carla Acutisa. Postać młodego świętego przybliżają jego rodzice i znajomi. W filmie wypowiadają się też ekspertci w zakresie nowych technologii i ludzie Kościoła, którzy w odniesieniu do Carla ukazują model życia w świecie cyfrowym oparty na świadomości, wolności i wartościach. Ten film doskonale podkreśla też znaczenie Eucharystii w życiu katolika. Carlo Acutis. Plan na życie to obraz, który niesie pozytywne przesłanie, ukazując prawdziwy sens życia.
Antonia Acutis żyła z dala od Boga. We Mszy Świętej uczestniczyła zaledwie trzy
razy: w dniu chrztu, w dniu Pierwszej Komunii Świętej i w dniu ślubu. To jej syn
doprowadził ją do Boga. Zapytana o to w jaki sposób jej syn odkrył wiarę odpowiada:
„Na pewno nie dzięki nam, rodzicom. Nie uczęszczaliśmy na niedzielną Mszę
Świętą. Dużą rolę odegrała Beata, polska niania oddana Papieżowi Wojtyle, ale w
Carlo była też taka naturalna skłonność do świętości. Kiedy miał 3 i pół roku
poprosił mnie żebyśmy weszli do Kościoła, aby pozdrowić Jezusa. W mediolańskich
parkach zbierał kwiaty, aby ofiarować je Madonnie. Ja byłam analfabetką, jeśli
chodzi o wiarę, to on mnie uratował i przyprowadził do Boga”.
Powstało już wiele biografii opisujących niezwykłość piętnastoletniego
Carlo, ale żadna z nich nie poprowadziła nas jeszcze tak blisko, jak
historia jego matki, która żyła u jego boku. Antonia towarzyszyła
swojemu synowi, w najtrudniejszym doświadczeniu – w śmiertelnej
chorobie. Doświadczała razem z nim bólu i samotności. Jak przeżyć ze
świadomością, że ukochane dziecko umiera? Jak poradzić sobie z tą
niewyobrażalną udręką? Jak zaufać Bogu? Jak sama mówi: To Carlo
rozproszył mrok tej najciemniejszej godziny w moim życiu, złagodził
wstrząs spowodowany straszną wieścią. Nie wpadł w przerażenie. Nie
pozwolił, żeby owładnął nim lęk. Zamiast tego zwrócił się ku Bogu. […]
Na diagnozę zareagował łagodnie i powiedział: „Pan dał mi miłą
pobudkę”.
Matka i autorka dzisiaj ma odwagę dzielić się z nami historią życia Carlo,
który pomimo cierpienia, nie stracił radości życia. Odsłania przed nami
tajemnice swojego syna, dla którego Bóg był w centrum życia aż do końca.
Świętego Kaspra znamy przede wszystkim z jego niezwykłego zapału misyjnego, zdolności krasomówczych, ogromnej gorliwości i pracowitości, umiejętności zyskiwania ludzi dla Boga. Jawi się jako człowiek odważny, silny, odporny wobec wszelkich trudów, chorób, przeszkód i jakby daleki od naszej rzeczywistości. A jednak, mimo tych talentów i cnót, był on zwykłym człowiekiem, jakże bliskim nam: w swoich słabościach, problemach, ograniczeniach…
Kasper del Bufalo urodził się 6 stycznia 1786 roku w Rzymie. Po ukończeniu szkoły podstawowej rozpoczął studia w Kolegium Rzymskim i w wieku 12 lat otrzymał sutannę. Już jako chłopiec zaczął głosić kazania: początkowo jakby dla zabawy swoim kolegom, potem na placach i rynkach, a gdy ukończył 14 lat, wygłosił swoje pierwsze oficjalne kazanie w kościele św. Urszuli. Później głoszenie Słowa Bożego okazało się jego wyjątkowym charyzmatem: nazywany był przez sobie współczesnych „duchowym trzęsieniem ziemi”. Od wczesnych lat młodzieńczych angażował się w duszpasterstwo: organizował katechizację biednych dzieci, troszczył się o religijne dokształcanie rolników, opiekował się żebrakami i włóczęgami, odwiedzał więźniów i chorych, nie zaniedbując także arystokracji. Aż trudno uwierzyć, w ilu dziełach charytatywnych brał udział. Gdy skończył 20 lat, został mianowany kierownikiem hospicjum Santa Galia. Angażował się, gdzie tylko mógł, nie szczędząc czasu i sił. Narzucił też sobie surowy plan dnia, posty, umartwienia, nocne czuwania…
Polska polityka lubi skróty: zamiast sporu o treść – spór o numerki artykułów. Robert Biedroń ogłasza więc z powagą, że „na to umówiliśmy się w Konstytucji”, mając na myśli ochronę związków nieformalnych.
Problem w tym, że w tekście źródłowym nie ma takiej umowy. Jest za to art. 18, który jasno wyróżnia małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny oraz chroni rodzinę, macierzyństwo i rodzicielstwo. Gdy fakt nie pasuje do tezy, zawsze można dołożyć narrację o „fali populizmu”. Inaczej mówiąc: wyborcy uparcie mają swoje zdanie. Niewygodne, więc populistyczne. A co zdemokracją?
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.