Przez długi czas wiódł zwyczajne życie. Miał rodzinę, prowadził własną działalność. Wszystko się zmieniło 7 lat temu w okolicach jego 40. urodzin. Dziś, mimo niepełnosprawności, jest spełnionym i szczęśliwym człowiekiem, który pomaga innym i, jak mówi, nie zamieniłby obecnego życia na to poprzednie. Jego świadectwo inspiruje!
Dwa życia
Reklama
Darek Wojciechowski pochodzi z Nietkowa k. Zielonej Góry. Po studiach zamieszkał koło Torunia, gdzie podjął pracę i założył rodzinę. Siedem lat temu jego poukładane życie zmieniło się w jednym momencie. – Mam to szczęście, że mam dwa życia, trochę jak w grze komputerowej. Dzisiaj jestem zupełnie kimś innym, niż byłem jeszcze 7 lat temu. Wcześniej wiodłem normalne życie. Miałem rodzinę i prowadziłem własną działalność gospodarczą. Dosyć dobrze mi się powodziło. Wszystko zmieniło się podczas jazdy samochodem na autostradzie, gdy zaatakowała mnie choroba i coś zaczęło się dziać z moimi oczami – mówi Wojciechowski. – W pewnym momencie, już po zmroku, światła jadących przede mną samochodów „rozjechały się”, widziałem wszystko podwójnie. Z trudem wróciłem do domu. Już w szpitalu okazało się, że mam wylew płynu surowiczego pod okiem. Płyn ten miał mi się wchłonąć, ale tak się nie stało. Później okazało się, że rozwinął się stan zapalny. W międzyczasie choroba zaatakowała drugie oko. W ciągu kilku miesięcy prawie całkowicie straciłem wzrok. Po pół roku byłem już osobą z niepełnosprawnością, z praktyczną ślepotą obuoczną. I wtedy zaczęło się moje drugie życie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Od zera
Po utracie wzroku rozpadło się jego małżeństwo. Wrócił w rodzinne strony. – Nie miałem nic prócz dwóch walizek. Wszystko musiałem budować od zera – przyznaje. – Na nowo budować siebie, ale też na nowo uczyć się najprostszych rzeczy, np. tego, jak sobie zrobić kanapkę, posprzątać, jak się przemieszczać. Przechodziłem rehabilitację, która w przypadku osób niewidomych polega na usamodzielnianiu się. Poza tym musiałem od nowa budować znajomości i relacje. Tak naprawdę miałem tylko rodziców, bo stare znajomości z czasów podstawówki czy liceum przeszły do historii – dodaje. Podkreśla jednak jeden – najważniejszy aspekt utraty wzroku: – Czas tracenia wzroku był czasem mojego nawrócenia. To było wręcz spektakularne! Z wykształcenia jestem filozofem, w mojej głowie było mnóstwo teologicznych wątpliwości. Dlaczego mówię, że moje nawrócenie było cudowne? Bo ono miało miejsce w ułamku sekundy – w ułamku sekundy przestałem mieć wątpliwości. To dokonało się w momencie, kiedy kolega wysłał mi link do filmu na YouTubie z jakimiś rekolekcjami. To nawet nie usłyszane wtedy słowa miały znaczenie – istotny był sam fakt, że otworzyłem się na słuchanie rekolekcji. To było otwarcie się na Boga, a On wlał we mnie coś, co sprawiło, że to wszystko, co mnie spotkało, traktowałem nie jako przekleństwo i cierpienie, ale jako łaskę!
(Nie)wielka cena
Reklama
Dziś Darek przyznaje, że choć stracił wzrok, to zyskał dużo więcej: po pierwsze – Boga, a po drugie – życie, które daje mu dużo szczęścia i radości. – Wiele osób pyta, czy gdyby dzisiaj była możliwość medyczna przywrócenia mi wzroku, to zdecydowałbym się na to. Odpowiadam, że nie, bo bardzo lubię swoje życie i wiem, że gdybym miał odzyskać wzrok, to obecne życie przynajmniej w jakiejś części bym stracił – wyznaje. – Bóg otwiera nas na zupełnie nową rzeczywistość, na wieczność. I jeżeli ceną za tę szansę na zbawienie jest utrata wzroku, to nie jest to wielka cena. Tutaj, na tym świecie, żyjemy przez kilkadziesiąt lat, co jest drobnym ziarenkiem piasku na pustyni w porównaniu z wiecznością, więc ani razu po nawróceniu nie miałem myśli, że Bóg mi coś zabrał, wręcz przeciwnie – uważam, że mi wiele dał. Kiedyś nie podejrzewałbym, że będę robił takie rzeczy, jakie dzisiaj robię.
Wartość w świecie
Niepełnosprawność wyzwoliła w nim skrywane dotąd pokłady dobra, spokoju i wielkiej pokory, jednocześnie otworzyła tzw. wyobraźnię miłosierdzia i chęć niesienia pomocy drugiemu człowiekowi. Jak mówi, wszystko zaczęło się bardzo nieśmiało, gdy poszukiwał sposobu na siebie. – Na początku chciałem robić cokolwiek, więc zacząłem angażować się z moją mamą wolontarystycznie w miejscowym Parafialnym Zespole Caritas. Zaczęło mi to dawać wielką radość. Później jedno wydarzenie z życia pociągało drugie, wszystko się zazębiało. Widzę w tym Bożą Opatrzność – przyznaje Darek. Dodaje, że wtedy zrozumiał, iż może być niewidomy, ale mieć wartość w tym świecie jako człowiek: – W tym odkryłem wartość życia. Poznawałem nowych ludzi, zacząłem pisać wiersze – później zostały one opublikowane. Zacząłem fotografować – później udało się zorganizować wystawę. W ciągu 5 lat zdołałem zrobić więcej niż w ciągu poprzednich 42. To zadziwiające! Nigdy takiego scenariusza na swoje życie bym nie wymyślił! – przekonuje.
Praca nad człowiekiem
Dziś pełni kilka ważnych funkcji. Jest prezesem Koła Polskiego Związku Niewidomych w Zielonej Górze, członkiem Zarządu Okręgu Lubuskiego Polskiego Związku Niewidomych w Gorzowie Wlkp., wiceprzewodniczącym Miejskiej Społecznej Rady ds. Osób Niepełnosprawnych w Zielonej Górze, a od roku prezesem założonej przez siebie Fundacji Oczywiste, której misją jest wyciąganie ludzi z mentalnej niepełnosprawności, czyli umożliwienie im w jak największym stopniu samodzielnego funkcjonowania i włączenia ich, na pełnych prawach, do życia społecznego. Prowadzi też kanał na TikToku: widzący_w_ciemności, na którym wspiera i motywuje innych. – Jeżeli chodzi o pełnienie tych funkcji, to staram się do tego podchodzić bardzo odpowiedzialnie. Przez to, co robię, chcę zmieniać ten świat. Nie w ten sposób, że coś komuś dam, pomogę coś załatwić, tylko pomogę inaczej patrzeć na życie, żeby ludzie zaczęli brać odpowiedzialność za swoje życie i sami mogli coś z nim zrobić. Mam w tym poczucie misji: to praca nad człowiekiem, nad jego nastawieniem do życia, ale też praca nad społeczeństwem i panującymi stereotypami – podkreśla Wojciechowski. – Ta praca polega też trochę na przywracaniu ludzkiej godności, tak uważam. Możemy kogoś wyręczać przez całe życie, ale możemy też dać mu możliwości, by sam coś robił. I to jest realna zmiana życia! Pomoc drugiemu człowiekowi mnie napędza, bo nie ma nic bardziej przyjemnego, niż zauważyć, że praca, energia, którą w coś się wkłada, zmienia komuś życie! To fantastyczne uczucie!
Międzynarodowy Dzień Białej Laski
Obchodzony jest 15 października. To święto osób niewidomych i niedowidzących. – W Polsce osób z niepełnosprawnością narządu wzroku jest 1,8 mln. To nie jest marginalny problem. W tym jest ok. 100 tys. niewidomych. Ale jeżeli spojrzymy szerzej na problemy z widzeniem, to dojdziemy do wniosku, że musimy nasz świat urządzać w taki sposób, żeby był on bardziej przyjazny nie tylko dla takich osób, które mogą nie widzieć, ale i dla takich, które np. mogą nie wejść po schodach, bo jeżdżą na wózku. Jak spojrzymy na ludzi przez pryzmat ich potrzeb, a nie ich braków, to zaczniemy się koncentrować na tym, żeby zaspokajać ich potrzeby, a nie widzieć tylko te braki – podsumowuje Dariusz Wojciechowski.
