Reklama

Zaistniały na chwilę

15 października obchodzony był Dzień Pamięci Dzieci Nienarodzonych i Zmarłych tuż po urodzeniu. Statystyki podają, że w Polsce rocznie dochodzi od 40 do 60 tys. poronień. Znaczy to, że każdego dnia od 100 do 200 kobiet roni swoje dzieci. Do tego doliczyć trzeba także dzieci zmarłe po porodzie (ok. 2 tys. rocznie). Za wymowną statystyką niewiele jednak idzie. Nie ma wykwalifikowanych terapeutów, dostępnych w szpitalu psychologów, uwrażliwionego na problem personelu medycznego i wystarczającej świadomości społecznej. Kobiety pozostają same z syndromem pustych ramion, depresją, niskim poczuciem wartości, nie potrafią cieszyć się ciążą i dziećmi kogoś innego, przeraża ich perspektywa kolejnego stanu błogosławionego.

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 49/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z Elżbietą Kaczmar, psychologiem i terapeutą, rozmawia Magdalena Kozieł.

Magdalena Kozieł: - Wiele kobiet dotkniętych stratą dziecka chcianego czuje się zepchniętych ze swym problemem na margines. W literaturze psychologicznej i medycznej w przeciwieństwie do aborcji na ten temat mówi się niewiele…

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Elżbieta Kaczmar: - W Polsce nie są prowadzone specjalistyczne badania na tematy: poronienia naturalnego, utraty dziecka w wyniku ciąży pozamacicznej, urodzenia martwego dziecka, wczesnej śmierci noworodka. Można powiedzieć, że jest istotna różnica między utratą ciąży we wszystkich wyżej wymienionych sytuacjach, a poronieniem sztucznym. Mamy tu do czynienia z jawnością wydarzenia w przeciwieństwie do aborcji, w której wydarzenie jest utajnione, oraz przede wszystkim z utratą dziecka oczekiwanego. Ta jawność może stać się sprzymierzeńcem i pomóc stawić czoło temu, czego doświadczamy. Najbliżsi, środowisko, w którym żyjemy, było zazwyczaj poinformowane o ciąży i nie broni przeżywać straty i bólu, choć umiejętność współprzeżywania to oczywiście jeszcze inna kwestia. J. P. Relier w książce pt.: Pokochać je, nim się urodzi powołuje się na badania przeprowadzone przez zespół prof. Minkowskiego z Francji. Podjęto próbę odpowiedzi na pytanie, dlaczego kobiety nie są w stanie donosić ciąży i ronią przed czasem, pomimo tak wysoko rozwiniętej techniki położniczo-ginekologicznej. Zespół Minkowskiego doszedł do wniosku, że dokonanie wcześniej jednego lub kilku zabiegów aborcyjnych i stosowanie pigułek antykoncepcyjnych jest podstawowym argumentem w badanym problemie. W przypadku 50% kobiet doświadczenie straty jednego lub kilkoro dzieci wskutek śmierci płodu ludzkiego w wyniku przedwczesnego porodu ma wpływ na następne straty ciążowe. Ponadto na taki stan rzeczy mają wpływ: wada genetyczna dziecka, zakażenia, brak równowagi hormonalnej, a także trudna sytuacja materialna oraz długotrwały stres i lęk. Mając na uwadze sam rozwój ciąży i badania nad skutkami długotrwałego stresu płodu i lęku przeżywanego przez matki, stosowanie metod sztucznej prokreacji również nie przynosi poprawy sytuacji. W rzeczywistości niedonoszenie ciąży ma swój początek w niepokoju (czy będę mogła mieć dziecko?), ale również w nieustannej obawie (czy donoszę to dziecko?, czy ono przeżyje?). Podczas całego okresu ciąży matka znajduje się pod ciągłą presją, czego rezultatem są wczesne poronienia lub porody.
Macica nie jest miejscem obojętnym, rozwijające się w niej dziecko doświadcza wszystkich emocji i rozterek, jakie odczuwa matka. Dlatego wcale nie bez wpływu na kolejne dzieci ma przeszłość ginekologiczna i położnicza ich matki.

- To znaczy, że kobieta, która roniła, nie jest w stanie urodzić później zdrowego dziecka i nie obciążać go wcześniejszymi doświadczeniami?

Reklama

- Oczywiście, że jest w stanie, ale zależy to od zdrowego i należytego przeżycia czasu żałoby po śmierci poprzedniego dziecka. Nieprawdą jest, że lekarstwem na tego rodzaju traumę jest ponowne, szybie zajście w ciążę i szczęśliwe urodzenie kolejnego dziecka. Niezakończona należycie żałoba będzie cały czas nierozwiązanym problemem, a jego skutki mogą być natury psychofizycznej czy społecznej. Chodzi tu o „przejście” żałoby, jak stwierdza Elizabeth Kubler-Ross, w którą wpisują się takie elementy, jak: wypieranie się, gniew, targowanie się, depresja i akceptacja. Kobieta musi pożegnać się emocjonalnie z poprzednim dzieckiem, żeby mogła przyjąć następne i nie obciążać go marzeniami dotyczącymi tego, które umarło. Wiele kobiet po poronieniu naturalnym doświadcza uczuć ambiwalentnych w sytuacji poczęcia następnego dziecka. Gdy dochodzi do kolejnego poronienia, kobiety mają poczucie winy: „Może gdybym tak nie myślała czy czuła, to dziecko żyłoby”. W przypadku poronienia wczesnego nie odbywa się pogrzeb i fakt śmierci człowieka w łonie matki najczęściej pomija się milczeniem, nic o tym się nie mówi. Może to spowodować tzw. żal patologiczny i aby temu zapobiec, trzeba pomóc kobiecie „uczłowieczyć” to zmarłe dziecko, przez np. nadanie mu imienia, dokonanie realnego lub symbolicznego pogrzebu, zachowanie zdjęcia USG, wpisanie dziecka do drzewa genealogicznego. Często się zapomina, rysując dzisiaj przecież tak popularne drzewa genealogiczne, o zmarłych dzieciach, które zostały poronione w sposób naturalny. Możemy przywoływać ich pamięć przez zapalanie znicza w wybranym przez nas miejscu na cmentarzu w dniu Wszystkich Świętych. Te czynności pomagają kobiecie odzyskać równowagę, poczucie wartości, godności, kobiety bowiem, które ronią dzieci, uważają się za mniej wartościowe.

- Wiele kobiet po poronieniu ma za sobą trudne doświadczenia szpitalne. Kobiety po poronieniu często muszą wrócić na salę, na której leżą kobiety oczekujące na szczęśliwe rozwiązanie, nie ma wykwalifikowanych psychologów czy terapeutów. Jak radzić sobie z tymi trudnymi doświadczeniami?

- Każda kobieta musi pamiętać, że ma prawo do zadawania pytań, że sytuacje niewyjaśnione będą wracać do niej i będą budzić niepokój nie tylko bezpośrednio po poronieniu, ale wiele lat później. Ma zatem prawo zapytać o to, co mogło być przyczyną poronienia, a także, co się dzieje z ciałem dziecka po poronieniu. O ile jest to możliwe, zobaczenie czy dotknięcie dziecka, urealnienie tego doświadczenia pomoże zapobiec wejściu w żałobę patologiczną.

- Co to znaczy żałoba patologiczna?

Reklama

- Straty okołoporodowe wszystkich typów należą do ważnych strat osobistych. Między rodzicami i ich dzieckiem istnieje silna więź już od najwcześniejszych tygodni ciąży. Gdy ciąża gwałtownie się kończy, rodzice potrzebują odbycia żałoby, aby móc oderwać się emocjonalnie od dziecka. W przypadku straty okołoporodowej odbycie żałoby jest trudniejsze z następujących powodów: po pierwsze - ważną częścią procesu żałoby jest zobaczenie i dotknięcie ciała zmarłej osoby. To pomaga w upewnieniu się, że ta osoba nie żyje i że można pozwolić jej umrzeć także w swoim umyśle. W większości strat okołoporodowych nie jest możliwe zobaczenie czy trzymanie ciała zmarłego dziecka, więc rodzice mogą mieć problemy z uznaniem tej śmierci; po drugie - trudniej człowiekowi odbyć żałobę po stracie osoby, jeżeli w jakiś sposób uznaje, że przyczynił się do jej śmierci, np. poprzez styl życia czy myśli o dziecku, jakie mu towarzyszyły podczas ciąży; po trzecie - odbywanie żałoby jest trudniejsze, gdy uczucia w stosunku do zmarłej osoby są silnie ambiwalentne, ponieważ łatwiej odbyć żałobę po dziecku, które było oczekiwane z radością niż po odrzuconym przez rodziców, niezależnie od tego, czy śmierć nastąpiła w wyniku poronienia, dziecko urodziło się martwe, czy też była to aborcja.

- Czy jest możliwa w Polsce współpraca dotycząca problemu poronień i niezamierzonej utraty dziecka między specjalistami różnych dziedzin: lekarzami położnikami - ginekologami i psychologami? Czy może już taka istnieje?

- Poronienia to rodzaj śmierci, o którym ludzie zwykle nie chcą rozmawiać i mają skłonność do robienia z nich sekretów. Nie ma rytuałów społecznych, które wspierałyby proces żałoby. Profesjonalna pomoc ze strony lekarzy i doradców jest dostępna w okresie żałoby tylko w wyjątkowych przypadkach.

- Dziękuję za rozmowę.

Elżbieta Kaczmar prowadzi praktykę terapeutyczną (kontakt: Specjalistyczna Poradnia Rodzinna, ul. Bema 32/34, Zielona Góra, tel. (0-68) 453-97-88, tel. kom. 0-507-976-803).

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Najświętsza Maryja Panna z Guadalupe

[ TEMATY ]

Maryja

wspomnienie

Adobe Stock

Aztecy zaczęli się tam osiedlać w roku 1325. Tenochtitlan (obecnie miasto Mexico) było wyspą na jeziorze Texcoco. W listopadzie 1519 r. wraz ze swoim wojskiem zdobył je Hiszpan Hernan Cortes.

Musiał jednak toczyć boje aż do 13 sierpnia 1521 r., nim zwyciężył ostatniego króla Azteków - Guatemoca. Azteccy mieszkańcy byli przerażeni tą klęską i zachłannością Hiszpanów. Między tymi dwoma narodami istniały olbrzymie różnice w kulturze, mowie, religii i zwyczajach. Trudno było znaleźć wspólny język. Zwycięzcy siłą zmuszali Azteków do przyjęcia wiary katolickiej. Byli jednak również i tacy misjonarze, którzy próbowali wprowadzić nową religię w sposób pokojowy i przy pomocy dialogu. 10 lat po hiszpańskim podboju miały miejsce objawienia Matki Bożej w Guadelupe. Przytaczamy tekst tubylca Nicana Mopohuna, przypisany Antoniemu Valeriane, jako najbardziej wiarygodny i dokładny oraz posiadający historyczną wartość.
CZYTAJ DALEJ

Prof. Roszkowski oczyszczony z zarzutów dot. podręcznika do HiT

2025-12-11 15:41

[ TEMATY ]

prof. Wojciech Roszkowski

Karol Porwich/Niedziela

Prof. Wojciech Roszkowski

Prof. Wojciech Roszkowski

Pozytywny dla prof. Wojciecha Roszkowskiego wyrok sądowy w sprawie dotyczącej podręcznika „Historia i Teraźniejszość”. Sprawę wytoczyli mu rodzice dziecka poczętego dzięki metodzie in vitro.

Rodzice dziecka urodzonego dzięki metodzie in vitro wnieśli pozew przeciwko prof. Wojciechowi Roszkowskiemu z powodu fragmentu podręcznika „Historia i teraźniejszość”. Uważali, że zawarte w nim treści piętnowały dzieci poczęte tą metodą. W związku z tym skierowali sprawę przeciwko autorowi i wydawnictwu, zarzucając naruszenie ich dóbr osobistych.
CZYTAJ DALEJ

Papież w liście apostolskim: archeologia czyni wiarę namacalną

2025-12-12 07:30

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

List Apostolski

PAP/EPA/VATICAN MEDIA HANDOUT

O znaczeniu archeologii chrześcijańskiej nie tylko dla nauk teologicznych, ale dla wszystkich, którzy chcą zrozumieć i pogłębić wiarę, pisze Ojciec Święty w liście apostolskim z okazji 100-lecia powstania Papieskiego Instytutu Archeologii Chrześcijańskiej. Leon XIV przypomina, że dyscyplina ta czyni wiarę namacalną i pomaga pielęgnować pamięć o jej początkach, a także, że może być ważnym narzędziem prowadzenia dialogu ze światem i pielęgnowania w nim tak potrzebnej dziś nadziei.

Papieski Instytut Archeologii Chrześcijańskiej powstał w 1925 r. z woli papieża Piusa XI i od tego czasu nieprzerwanie i na najwyższym akademickim poziomie kształci specjalistów w zakresie materialnych śladów początków chrześcijaństwa. Doceniając zarówno dostosowanie do najnowszych wymogów szkolnictwa wyższego, jak też wierność tradycji i najlepszym praktykom nauk archeologicznych, Leon XIV podkreśla, że uczelnia ta zajmuje się dziedziną, ważną nie tylko w świecie nauki, ale też dla wszystkich wierzących i wobec wyzwań współczesnego świata.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję